mówiła.MI
blog o tym co mówią "MI" ludzie i o tym co "MI" mówi wam
piątek, 2 czerwca 2017
Uczucie, którego nie pragnę.
- Musisz się z tym pogodzić, ale taka jest kolej rzeczy. Ludzie przychodzą, ale szybciej niż się pojawili w naszym życiu, po prostu znikają - powiedziała mi Sara. Kiedy to mówiła, jej oczy zaszkliły się smutkiem. - Nie jesteś pierwsza, ani ostatnia. Tak po prostu jest.
Kojarzysz to uczucie, gdy jesteś w długiej podróży pociągiem, siedzisz w przedziale z nieznajomymi. Wzdychasz kiedy dosiadają się kolejni nieznajomi. Pani z książką cię lekko denerwuje bo ma jakąś dziwną, niezadowoloną minę, pan chrapiący z otwartymi ustami nieco bardziej zważywszy na dźwięki które wydaje, ale najgorzej wnerwia cię ten chłopak, który trąca cię swoim kolanem.
Obrazy za oknem uciekają w szybkim tempie, nie zdążyłaś się zorientować nawet, że chrapanie stało się jakby melodią waszej podróży, gość od kolana nawet zaczął się uśmiechać, a czytającą Panią opowieść wciągnęła tak, że wcale nie widać jej krzywego wyrazu twarzy zza książki. Podróżujecie kolejne minuty, godziny...
- I wtedy, kiedy już nie jesteś potrzebna to nagle stajesz się niewidoczna dla innych. - powiedziała Sara. To o czym mówiła mi, jest strasznie znajome. Nie sądziłam, że i ja doświadczę tego odczucia. - Dopóki jesteś dla innych, oni też są dla Ciebie. W przeciwnym razie znikają. Zaangażowanie to coś czego się boimy jako ludzie. - skwitowała.
Patrzyłam na nią i kiwałam głową. Wiedziałam, że ma absolutną rację, ale bałam się wypowiedzieć tego na głos, to taka okrutna prawda, która w momencie wypowiadania tkwi jak kłębek wełny w gardle: - Ludzie to egoiści. Nie bój się tego powiedzieć - powiedziała Sara za mnie. Mrugam powiekami, jakbym chciała odepchnąć od siebie jej słowa.
Pani czytająca książkę w końcu ją zamyka, chłopak zabiera plecak, spiący królewicz z otwartą buzią w końcu się budzi. Po kolei, przystanek po przystanku opuszczają Twój przedział. W końcu orientujesz się, że przedział jest pusty...jedziesz w nim absolutnie sama. Absolutnie.
Taka kolej rzeczy.
Mówiła Mi.
sobota, 28 stycznia 2017
Trudny kolor do zgryzienia
Greenery - kim jesteś?
Ten rok będzie miał zielony odcień - zastanawiam się czy to sugestia Insytutu Pantone, abyśmy w tym roku zwrócili się jeszcze bardziej w stronę ekologii, zdrowego życia, nowych początków? Być może...ale z polubieniem tego koloru mam sama problem, nie jest to odcień, który często przewija się w modzie czy architekturze. Nie spodziewam się, że zaczniemy przemalowywać ściany własnych pokoi właśnie na ten kolor, bo raczej "szału nie robi"... i właśnie dlatego, że nie budzi największej sympatii, chcę spróbować siebie i Was do niego przekonać.
Z czym Greenery się nie pogryzie?
Greenery lubi towarzystwo innych soczystych kolorów oraz pasteli. Gdyby był facetem, powiedziałabym, że to cicha woda. To taki typ, który na pierwszy rzut oka wydaje się być spokojny, a tak na prawdę w kolorowym towarzystwie staje się równie barwny jak reszta i się do niej dopasowuje. Chyba nie bez powodu kameleon jest właśnie tego koloru.
Klasyka vs debiutant
Jak na "świeżaka" przystało, będzie lepiej gdy Greenery w naszych zestawach nie będzie się nadto wychylał. Jeżeli będzie się trzymał tej zasady ma szansę stać się świetnym akcentem kontrastującym z klasyczną bielą lub czernią by tworzyć energetyzujące zestawienia. Każdy debiutant musi w końcu zabłysnąć i dosłownie tak się dzieje w tym przypadku, kiedy zieleń występuje w towarzystwie dodatków imitujących miedź lub złoto!
O gustach się nie dyskutuje
Tak brzmi jedna z najprawdziwszych prawd i nie ma prawdziwszej. Trzeba się z nią zgodzić i już. Jeżeli Greenery nie przypada do gustu, nie przekonuje w połączeniu z innymi kolorami lub po prostu nie pasuje nam pod jakimś względem - nie musimy go kochać. Na szczęście insytut Pantone ogłasza oprócz koloru roku również listę kolorów wiosny, która jest dość szeroka i w której każda z nas znajdzie coś dla siebie.
Nie musisz wykorzystywać jej całej - wybierz to co Ci najlepiej pasuje do rzeczy które już masz. Nie wymieniaj całej szafy lub nie zmieniaj wystroju całego mieszkania. Zainspiruj się pięknem kolorów - nigdy nie wiesz kiedy Ci się przyda. Czy w Twojej codziennej pracy, organizacji imprezy urodzinowej czy wybierając dla kogoś prezent! Poniżej paleta z wybranymi kolorami, a wśród nich przynajmniej trójka faworytów! A Wy? Macie już swoją?
Mi jest na prawdę kolorowo!
PS: Jest taka zieleń, która nigdy nie wychodzi z mody!
piątek, 13 stycznia 2017
Jak czuć się dobrze...w swojej skórze?
- Wiesz...teraz jest taki moment w moim życiu, kiedy patrzę w lustro każdego dnia to wiem, że tą Anią zawsze chciałam być i właśnie w tym ciele. - powiedziała Mi koleżanka, gdzieś między wspomnieniami o czasach licealnych, a narzekaniami na niezbyt rozgarnięte koleżanki w pracy.
To była opowieść o dziewczynce, która chowała swoje kompleksy pod rozciągniętymi ubraniami i wysokimi golfami. Dobranymi tak starannie, aby przykrywały wszystkie niedoskonałości, które zauważał w niej jej nastoletni umysł. Od najmłodszych lat miała obsesję na punkcie porządkowania i akcesoriów. Uwielbiała torby, piórniki i nowe zeszyty. Do tej pory przepada za ich zapachem - czytym, świeżym. Zamiłowanie do przedmiotów, które wydawałoby się miało charakter tylko praktyczny. Nie o niego chodziło, ale o organizację i każdorazową możliwość rozpoczyniania czegoś od nowa...
Pisała w zeszytach starannie i nie psuła ich bazgrołami. Ćwiczyła pisanie, tak długo aż mogła zapisać swoje imię za pomocą idealnie foremnych, mocnych i majestatycznych liter. Pisała wolno i uważnie, zaznaczając swoje własne terytorium i z nosem nad kartką obserwowała z uwagą swoich rówieśników. Na inne dzieci, które uwielbiały, kiedy wszyscy na nie patrzą, te które płaczą i krzyczą, kiedy przestają być w centrum uwagi... Nie rozumiała ich, nie lubiła gdy bazgrolą w swoich zeszytach i gdy sa zbyt głośne.
Kiedy przestała być małą Anulką, zauważyła, że to nie oni jej przeszkadzą, tylko że to ona nie przypadała do gustu swoim rówieśnikom. Wszystko przez to, że nie bała się mówić tego co myśli, była pełna rozsądku i mądrości. - Nazbyt dojrzała jak na swój wiek - mówili jej nauczyciele. Koleżanki w krótkich spódniczkach i kolorowych bluzkach na ramiączkach malowały kolejne warstwy makijażu, a ona po wstaniu z łóżka niedbale związywała włosy w koński ogon i przeczesywała prostą grzywkę i zakładała klasyczne dzinsy i ciemną bluzę.
- Nie byłam taka jak teraz.. - opowiada dalej Ania głaszcząc swoje włosy, które od czasów liceum starannie pielęgnowane urosły aż do pasa. - Dopiero teraz, kiedy otaczają mnie inni ludzie z podobnymi poglądami, czuję się dobrze! I to jest cholernie fajne! - stwierdziła. Nie znałam jej innej, dla mnie zawsze była bardzo atrakcyjną, pewną siebie kobietą. Dopiero gdy opowiedziała Mi o sobie, zrozumiałam, że do najlepszego momentu własnego życia przeszła bardzo ciężką drogę. Pamiętam jak widziałam ją po raz pierwszy. Idealnie dopasowane ubranie podkreślające długie nogi i wąską talię, włosy związane w kucyk, zwisające do pasa, silna osobowość, skrupulatność i chodząca pewność siebie.
Ania jest moją wersją współczesnej damy, tej która ma klasę i wewnętrzny system zasad. Na dodatek nie znam innej osoby, w której przypadku potęga ubioru działałaby silniej niż u niej. Widzę w jej ubiorze coś więcej, to więcej niż kawałki materii, którą się okrywamy dla przyzwoitości lub chowamy kompleksy. Patrząc na nią wiem, że to co powiedziała jest najprawdziwszą prawdą. Jej strój wyraża nie tylko osobowość, ale wyraża to co czuje głowa. Ania demonstruje, że czuje się z sobą absolutnie cudownie!
Myślę, że to jeden z lepszych wzorów do naśladowania - nigdy nie jest za późno pokochać siebie.
Mówiła Mi.
środa, 27 lipca 2016
Przekleństwo-rodzeństwo
Powiedziała mi, że posiadanie starszego brata to największe utrapienie świata, a ja się z tym tylko częściowo zgadzam.Częściowo - bo problem tkwi w tym, że bez takiego człowieka nie da się jednak żyć. Inną sprawą jest to, że o ile ja na swojego brata narzekać nie mogę, o tyle Klara ma ze swoim istne piekielne utrapienie.
Są w życiu takie sytuacje, kiedy rodzeństwo nagle musi dorosnąć i zacząć przejmować się problemami swoich rodziców, niezależnie czy są to kwestie finansowe, kredytowe, spadkowe, rodzinne, czy zdrowotne. W naszym życiu przychodzi taki moment, kiedy to wsparcie powinno przyjść od młodszego pokolenia, a nie starszego jak dotychczas.
Wróćmy do Klary - u niej nie jest tak wesoło. To scenariusz jeden z wielu jakie już słyszałam. W rolach głównych występują brat, siostra i tylko jeden rodzic. Akcja właśnie zatrzymała się w momencie, gdy rodzic ma problemy i potrzebuje wsparcia swoich dzieci. Niestety, tylko jedno z nich się nimi przejmuje, a drugie absolutnie nie ma zamiaru się nimi trapić.
Rodzeństwo jak nikt doskonali nasze umiejętności społeczne, kreatywność, kształtuje naszą psychikę. Nikt nie jest w stanie jednocześnie stworzyć tak silnej zadry w naszym umyśle przy zachowaniu maksimum pomysłowości jak własny brat lub siostra. Wyzwisko "Jesteś parszywym racuchem" zapamiętasz jak nic innego, do końca swoich dni...jako dziecko obrazisz się na to, ale jako dorosły stwierdzisz, że twoje rodzeństwo było cholernie pomysłowe. To był dowód na kiełkujący talent - kiedy była mała nazywała Cię racuchem, a dziś pracuje w branży kreatywnej - przypadków nie ma. Do czego zmierzam?
To lekcja pt. "Siostry i braci doceniamy dopiero w dorosłości". Dzieciństwo składa się na wspomnienie pasma konfliktów, skarg, wrzasków, pretensji oraz śladów niepełnego uzębienia na rękach, ale dopiero jako dorośli możemy i powinniśmy na siebie liczyć. Przynajmniej tak być powinno. Dzieci dorastają, a rodzice do końca są przerażeni "Co zrobicie kiedy nas zabraknie?". Zostajecie sami jako najbliższa rodzina.
Klara o tym wie...jako dziecko wiele razy marzyła o tym, żeby być jedynaczką - aby nie musiała nikim opiekować, ani niczym dzielić. Teraz z bratem ma wspólne zmartwienia. Starszy, który powinien być teoretycznie mądrzejszym i bardziej odpowiedzialnym nieustannie wzbrania się przed tą rolą. Rozmowy nie pomagają, krzyki nie pomagają... czy wystarczy dać czas do zrozumienia, że w końcu należy dorosnąć? Niektórzy w ogóle nie dorastają - Klara nie wiedziała, że jej brat zostanie Piotrusiem Panem na starość.
Z drugiej strony, byłoby jeszcze gorzej, gdyby jej marzenie o byciu jedynaczką nagle się spełniło. Nie ważne jak trudna jest sytuacja, ważne, że nie jesteś sama! Brat nie będzie opiekował się rodzicem w taki sposób jak ty, każde z Was ma odmienne charaktery, ty jesteś kobietą, on facetem. Mężczyzna to taki gatunek, który w większości zachowuje dystans, ukrywa, że ma jakiekolwiek emocje i ukrywa się pod maską "mam we wszystko wyrąbane". To fałszywa rola. Chcesz, żeby był taki jak Ty? Pewnie to się nie uda, ale na pewno w jaki sposób możecie znaleźć wspólne rozwiązanie. A może już coś robi w waszej wspólnej sprawie? Tylko na swój sposób?
Z drugiej strony, byłoby jeszcze gorzej, gdyby jej marzenie o byciu jedynaczką nagle się spełniło. Nie ważne jak trudna jest sytuacja, ważne, że nie jesteś sama! Brat nie będzie opiekował się rodzicem w taki sposób jak ty, każde z Was ma odmienne charaktery, ty jesteś kobietą, on facetem. Mężczyzna to taki gatunek, który w większości zachowuje dystans, ukrywa, że ma jakiekolwiek emocje i ukrywa się pod maską "mam we wszystko wyrąbane". To fałszywa rola. Chcesz, żeby był taki jak Ty? Pewnie to się nie uda, ale na pewno w jaki sposób możecie znaleźć wspólne rozwiązanie. A może już coś robi w waszej wspólnej sprawie? Tylko na swój sposób?
Jako dzieci marzymy o partnerach do zabawy, jako dorośli myślmy o tym, żeby mieć partnera do rozwiązywania problemów i przeżywania wspólnych chwil!
sobota, 11 czerwca 2016
Jak kłócić się umiejętnie?
"Ale on mnie wkurza", "ale ona mnie wkurza"... tymi słowa od jakiegoś czasu zaczynają się opowieści bliskiej pary moich znajomych. Ona mówiła Mi, że ciągle się z nim kłóci - o wszystko, o to że nie posprzątał, a jak posprząta - to o to, że posprzątał źle, o to że jej się nie układają włosy i autobus do pracy się spóźnił. On mówi Mi, że ona w ogóle go nie słucha, a co gorsze...nigdy nie przyznaje się do własnego błędu. Wszystko co jest źle w ich związku, jest z winy czynnika męskiego.
Co ja o tym sądzę? Generalnie wydaje mi się, że nie problem tylko jednej pary w moim otoczeniu, ale 90% ludzi w tym kraju. Wszystkim nam dolega chroniczny brak cierpliwości. Na każdym kroku sami wpienieni ludzie szukający usprawiedliwienia dla swoich negatywnych emocji. Polska kraj wkur***nych - nic dodać, nic ująć.
To jedna z tych historii, której nadam piękny morał i zmotywuję. W sumie skoro wszyscy mogą być mentalnymi coachami i mądralami w zakresie prawidłowego postępowania, to w sumie dlaczego ja nie mogę się w to zabawić? No właśnie! Więc wszystkie wkurzone osoby proszę o uwagę i uważne przeczytanie poniższego poradnika jak przestać reagować złością na złość.
Może to nie będzie odkrycie Ameryki, wody na Marsie, ani Lewandowskiego w lodówce, ale trochę mam dość słuchania, że znów ktoś kogoś wkurzył. Może to Ty źle podchodzisz do sprawy? Skoro i tak już jesteśmy egoistami, to polecam zmienić podejście na "Nie mam czasu tracić nerwów na wymianę zdań z Tobą".
Nie reaguj instynktownie
Człowieczą rzeczą jest to, że na większość sytuacji reagujemy instynktownie, a pierwszą rzeczą jaką chcemy robić, gdy ktoś atakuje nasze zdanie jest jego zaciekła obrona. I wy Panowie się dziwicie, że kobiety wpadają w furię, kiedy Wasze zdanie jest odmienne od naszego? To naturalna sprawa. Z drugiej strony, fajnie, że można używać tego jako wymówki, ale musimy pamiętać, że to też trochę utrudnia relacje ze wszystkimi. Ewolucja zabawiła się w taki sposób, że będziemy sobie za każdym razem skakać do gardeł, kiedy tylko ktoś się z nami nie zgodzi.
Radośnie witaj różnicę zdań
Wzajemne przerzucanie się argumentami, by udowodnić kto ma rację, może trwać wieczność. Czasem jednak zmiana punktu widzenia może się przysłużyć. Nigdy nie jesteśmy tak szczerzy jak w amoku i furii, często wypowiadamy słowa i zdania z prędkością karabinów maszynowych i gdyby faktycznie miały one moc zabijania, to podejrzewam, że zarówno w moim miejscu pracy jak i Twoim, już dawno by nikogo nie było. Ziemia chyba trochę opustoszała. Dlaczego sytuacji spięcia nie potraktować jak naukowego eksperymentu? Ok, krzycz na mnie, może zrozumiem o co ci chodzi. To tak jak z płaczem niemowląt - trzeba się domyślić o co ci chodzi i co na myśli masz autorze? Dlatego...
Najpierw słuchaj
My kobiety mamy zawsze wiele dowiedzenia. Na każdą okazję, w każdej chwili. Mówienie jest naszą najmocniejszą stroną, więc może by tak trochę też posłuchać? Daj szansę wygadania się - wciśnij pauzę i nie zagłuszaj. Chyba, że chcesz być postrzegana jako mały szczekliwy ratlerek. Nie przerywaj, nie protestuj - to tylko wznosi bariery. Próbuj zbudować most porozumienia. Nie stawiaj sobie kolejnych przeszkód w drodze do porozumienia. (Ach jak to brzmi górnolotnie! Tak ma brzmieć!)
Dlaczego większość mężczyzn milczy, kiedy dostaje przysłowiową "reprymendę"? Moje Drogie Panie, to taktyka! Zobaczysz jak się zdziwi, kiedy niespodziewanie zamilkniesz w odpowiedniej chwili czekając na wyjaśnienia.
Szukaj punktów wspólnych
Kiedy już wysłuchasz oponenta, polecam aby nie wrócić do wrzasków i krzyków. Proponuję skupić się na tym co zostało powiedziane, a nie na kopaniu głębszego grobu różnicami.
Bądź uczciwy
A teraz coś, co mało osób potrafi zrobić, a co moim zdaniem jest kluczowym rozwiązaniem patowych sytuacji konfliktowych. Spróbuj znaleźć punkty, w których Ty możesz przyznać się do błędu i ZRÓB TO! Pomoże ci to rozbroić rozmówcę i jego ego. Nigdy nie dąż do tego, aby wygrać stuprocentową niewinnością i zdaniem "to wyłącznie twoja wina". Moja droga koleżanko, musisz to zrozumieć!
czwartek, 12 maja 2016
Jak sobie pomóc w czasie diety? [Planner do pobrania]
Wiem co mówię, sama mam wielki problem z realizacją swoich postanowień, a chyba najgorszym jest przestrzeganie diety i utrzymanie motywacji na odpowiednim poziomie. Niezależnie od powodu podjęcia postanowienia o nowym sposobie odżywiania i aktywności fizycznej na poziomie wyższym niż wyjście na spacer do pracy i z pracy, chcę Was wspomóc swoim planerem.
Jako osoba, która organizuje swoje życie dość dokładnie przygotowałam projekt plannera do druku, który pomoże w monitoringu tego co spożywamy. To proste, analogowe narzędzie. Jedna kartka, ale jej magia polega na tym, że chłonie wszystko - podczas notowania będzie widać wszystko. Jak ma się poziom naszego spożywanego jedzenia do sportu, który uprawiamy lub jego braku. Zaprojektowane specjalnie z myślą o Was!
Zachęcam do korzystania - ja też będę się mobilizować, więc śmiało! Wystarczy pobrać plik, wydrukować go i zacząć tworzyć swoją "grzeszną listę"
Link do pobrania: Jedzeniowy planner DO POBRANIA .
Mówiła Mi.
niedziela, 24 kwietnia 2016
Wewnętrzne dziecko. Jak o nie dbać?
Temat jak z portalu dla matek, przesiąknięty moralnością na poziomie Bravo Girl, ale trafiający w sedno ludzkiego istnienia jak mało co. Jedna z moich koleżanek - dajmy jej na imię Julka, ma problem z nadmierną dziecinnością. Jak jej pomóc?
Myślę, że z tematem dziecinności u dorosłych jest jak ze słuchaniem disco polo. Niby nikt taki nie jest, ale w sumie każdy bardzo by chciał aby jego wewnętrzne dziecko nie dorosło. Ja o swoje dbam, pielęgnuje i je podsycam. Bo moje wewnętrzne dziecko jest źródłem kreatywności w życiu rodzinnym i pracy zawodowej.
Fantazja, fantazja - jest od tego
Nie ma nic złego w tym, że Julka potrafi cieszyć się z najmniejszej rzeczy, oddawać się chwili i zabawie bez reszty. Jeżeli myślisz, że to głupie to zastanów się - czemu poświęcone są Twoje myśli? Stresujesz się kolejnym dniem w pracy, plamą na ulubionej bluzce, kredytem na mieszkanie, koleżanką która powiedziała Ci coś niemiłego. Może znasz też pułapkę zadręczania się potencjalnymi wydarzeniami, które jeszcze się nie zdarzyły i które może nigdy się nie wydarzą?
Ja też to znam, lecz wtedy przypominam sobie o moim wewnętrznym dziecku. Skup się na teraźniejszości, bo przez zmartwienia umykają Ci może najcenniejsze chwile Twojego życia. Dzieci są szczere. Dzieci potrafią się cieszyć, najpiękniej i najmocniej. Turlać się ze śmiechu po podłodze, aż do bólu brzucha. Potrafią żyć na prawdę.
Życie to są chwile...
Banałem było by stwierdzić, że powinniśmy wszyscy nauczyć się cieszyć chwilami. Ja uważam, że najcenniejsze jest to, aby nauczyć się je kreować. Jako dorośli jesteśmy nudni - tak, powiedziałam to! Ciągle tylko praca, dom, zakupy, ciągle trzymany przy uchu telefon, zawsze 1000 rzeczy do zrobienia.
I właśnie dlatego, musimy budzić w sobie dziecko. By robić to na co się ma ochotę i niczego się nie wstydzić, a zdanie „nudnych” dorosłych, którzy już zapomnieli jak to jest być dzieckiem, mieć głęboko w … nosie. Czasami przechodzący ludzie rzucają mi niechętne spojrzenia typu – co ta stara krowa robi np. kiedy tańczę na ulicy wracając z moim chłopakiem pod rękę, ale nie przejmuję się tym, bo w tym momencie, jestem szczęśliwa. Bardzo lubię takie chwile.
Spróbuj tego! Przypomnij sobie jak to jest:
- cieszyć się z małych rzeczy
- żyć teraźniejszością
- być sobą, nie starając się wpisywać w oczekiwania - tak po prostu, bez udawania
- nie zastanawiać się co powiedzą Twoi koledzy, koleżanki, rodzice, znajomi z pracy
- wpaść na jakiś pomysł i od razu go zrealizować - bez zaglądania w terminarz
- nie doszukiwać się drugiego dna, postrzegać świat i ludzi prosto - wszystko takim jakim jest
- wierzyć w Świętego Mikołaja, Wróżki Zębuszki, Czarownice
- leżeć na trawie i wpatrywać się w obłoki nie martwiąc się o to, że Twoje idealne ubranie się pogniecie
- okazywać uczucia, bez obawy, co kto sobie o Tobie pomyśli
- uśmiechać się bez powodu, kierować się sercem i decydować się na propozycje innych osób z radością
Mam dla Ciebie trzy zadania spróbuj czy potrafisz jeszcze przejść stopa za stopą po całym krawężniku, pokoloruj kredkami jakiś obrazek, opisz siebie w dzieciństwie. Trzema określeniami.
Ja dziś szłam tak wracając z zakupów, tam kupiłam sobie nową kolorowankę. A teraz opisuję siebie z dzieciństwa:
Z wyobraźnią, własnym zdaniem i szczęśliwa. Do dziś taka jestem. A Ty?
Mówiła Mi.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)



















