sobota, 2 kwietnia 2016

"Zostawiłam chłopaka i jestem szczęśliwa"


To był jeden ze zwykłych babskich wieczorów. Wino, rozmowy, wyznania. To jedno szczególnie utkwiło mi w głowie: „ Zostawiłam Tomka i wiecie co? Jest mi z tym dobrze.”

Historia Kopciuszka
Życie to nie bajka, ale czasem zastanawiam się jak wyglądałyby bajki, gdyby ich bohaterowie podejmowali inne decyzje. Kopciuszek byłaby zupełnie inną kobietą, gdyby pokazała środkowy palec do swojej macochy i jej córek. Byłaby kobietą z charakterem, a nie popychadłem, które musiało czekać na pomoc dobrej wróżki. Morał jest prosty – nie czekajmy na cud, bierzmy sprawy w swoje ręce!

Ania powiedziała Mi, że zostawiła swojego wieloletniego partnera. Mówiła jeszcze więcej, że długo do tego dojrzewała, usprawiedliwiała swoją decyzję, dzieliła się obawami, że moment po rozstaniu wyobrażała sobie inaczej. Miała wręcz wyrzuty sumienia, że nie płacze w poduszkę dniami i nocami i nie czeka na sms-y od swojego byłego chłopaka.

Było jej dziwie – bo widać było po niej, że rozstanie jej służy, że rozkwitła, ale z drugiej strony miała obraz wszystkich tych powinności w jakie rzucają się kobiety po nieudanym związku. Dlaczego boimy się prawdy? Zdanie, które wypowiedziała Ania może zadziwiać, ale które moim zdaniem dowodzi dojrzałości i oznacza „Miałam tyle siły i zdrowego rozsądku, aby wyrwać się z pułapki przyzwyczajeń”.

Kobietę poznaje się po tym, jak kończy
Od tamtej pory zastanawiam się dlaczego kobiety żyją przeświadczeniem, że rozstanie to coś jak śmierć za życia i po czym należy płakać i przeżywać żałobę. To dowód dojrzałości i odwagi przed samą sobą, aby przyznać się otoczeniu „Nie wyszło nam i nie mam zamiaru się męczyć, bo tak chcecie”. Ania wspomniała też o tym, że najgorszym nie było zmierzenie się twarzą w twarz w szczerej rozmowie z partnerem, ale starcie z oczekiwaniem najbliższej rodziny i otoczeniem. Współczuję jej ciągłych odpowiedzi na pytania "I co teraz dalej z Wami będzie?" Jak to co? Nie ma już Nas, My, Wam. Jestem ja i moje cele. To moment, kiedy ona odzyskała wszystko to co poświęcała dla swojego "byłego chłopaka". I powiem Wam w sekrecie - nikt nie wypowiada tego określenia "MÓJ BYŁY CHŁOPAK" z taką radością i ulgą! To długa historia, jednak ja mogę śmiało stwierdzić, że moja koleżanka napisała alternatywną historię Kopciuszka.

"Kopciuszek przerwała oddzielanie grochu z popiołem, które zleciła jej macocha. Poszła do jej pokoju, otworzyła szafę z ulubionymi kreacjami i cisnęła w nią całe swoje niedokończone dzieło. Zabrała swoje rzeczy i wyszła z domu. Nie poszła na bal, nie poznała nigdy księcia, nie musiała przymierzać buta, którego przymierzało całe królestwo... - w sumie to ciekawe, że Kopciuszek wzięła ten bucik po tylu laskach, które pchały w nie swoje mieszczańskie i wieśniacze stopy. Przecież ona była tą ostatnią w królestwie.I chyba w sumie dobrze, że w mojej alternatywnej wersji nie ma miejsca na takie ekscesy. Ona po prostu wyszła i zaczęła żyć własnym życiem...i żyła długo i szczęśliwie."

Wóz albo przewóz
Czy Ania zrobiła dobrze? Na pewno pytała o to samą siebie, ale moim zdaniem powinna była zapytać się o co innego – "co by było gdyby tego nie zrobiła"? Widmo nieszczęśliwego związku na całe życie, przesiąkniętego rutyną, brakiem chęci naprawy, wzajemnego żalu i fałszywych obowiązków względem siebie są moim zdaniem wystarczającą odpowiedzią. Nie akceptuję życia w pozornym szczęściu.


Jeżeli człowiek, który siedzi obok Ciebie, nie daje Ci choćby jednego najmniejszego powodu do radości w ciągu całego dnia – a przyprawia o dziesięć zmartwień...czas zadać sobie pytanie, na które Ania już sobie odpowiedziała.

Czy Ania podjęła słuszną decyzję? A co Ty byś zrobiła?


Mówiła Mi.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz