Powiedziała mi, że posiadanie starszego brata to największe utrapienie świata, a ja się z tym tylko częściowo zgadzam.Częściowo - bo problem tkwi w tym, że bez takiego człowieka nie da się jednak żyć. Inną sprawą jest to, że o ile ja na swojego brata narzekać nie mogę, o tyle Klara ma ze swoim istne piekielne utrapienie.
Są w życiu takie sytuacje, kiedy rodzeństwo nagle musi dorosnąć i zacząć przejmować się problemami swoich rodziców, niezależnie czy są to kwestie finansowe, kredytowe, spadkowe, rodzinne, czy zdrowotne. W naszym życiu przychodzi taki moment, kiedy to wsparcie powinno przyjść od młodszego pokolenia, a nie starszego jak dotychczas.
Wróćmy do Klary - u niej nie jest tak wesoło. To scenariusz jeden z wielu jakie już słyszałam. W rolach głównych występują brat, siostra i tylko jeden rodzic. Akcja właśnie zatrzymała się w momencie, gdy rodzic ma problemy i potrzebuje wsparcia swoich dzieci. Niestety, tylko jedno z nich się nimi przejmuje, a drugie absolutnie nie ma zamiaru się nimi trapić.
Rodzeństwo jak nikt doskonali nasze umiejętności społeczne, kreatywność, kształtuje naszą psychikę. Nikt nie jest w stanie jednocześnie stworzyć tak silnej zadry w naszym umyśle przy zachowaniu maksimum pomysłowości jak własny brat lub siostra. Wyzwisko "Jesteś parszywym racuchem" zapamiętasz jak nic innego, do końca swoich dni...jako dziecko obrazisz się na to, ale jako dorosły stwierdzisz, że twoje rodzeństwo było cholernie pomysłowe. To był dowód na kiełkujący talent - kiedy była mała nazywała Cię racuchem, a dziś pracuje w branży kreatywnej - przypadków nie ma. Do czego zmierzam?
To lekcja pt. "Siostry i braci doceniamy dopiero w dorosłości". Dzieciństwo składa się na wspomnienie pasma konfliktów, skarg, wrzasków, pretensji oraz śladów niepełnego uzębienia na rękach, ale dopiero jako dorośli możemy i powinniśmy na siebie liczyć. Przynajmniej tak być powinno. Dzieci dorastają, a rodzice do końca są przerażeni "Co zrobicie kiedy nas zabraknie?". Zostajecie sami jako najbliższa rodzina.
Klara o tym wie...jako dziecko wiele razy marzyła o tym, żeby być jedynaczką - aby nie musiała nikim opiekować, ani niczym dzielić. Teraz z bratem ma wspólne zmartwienia. Starszy, który powinien być teoretycznie mądrzejszym i bardziej odpowiedzialnym nieustannie wzbrania się przed tą rolą. Rozmowy nie pomagają, krzyki nie pomagają... czy wystarczy dać czas do zrozumienia, że w końcu należy dorosnąć? Niektórzy w ogóle nie dorastają - Klara nie wiedziała, że jej brat zostanie Piotrusiem Panem na starość.
Z drugiej strony, byłoby jeszcze gorzej, gdyby jej marzenie o byciu jedynaczką nagle się spełniło. Nie ważne jak trudna jest sytuacja, ważne, że nie jesteś sama! Brat nie będzie opiekował się rodzicem w taki sposób jak ty, każde z Was ma odmienne charaktery, ty jesteś kobietą, on facetem. Mężczyzna to taki gatunek, który w większości zachowuje dystans, ukrywa, że ma jakiekolwiek emocje i ukrywa się pod maską "mam we wszystko wyrąbane". To fałszywa rola. Chcesz, żeby był taki jak Ty? Pewnie to się nie uda, ale na pewno w jaki sposób możecie znaleźć wspólne rozwiązanie. A może już coś robi w waszej wspólnej sprawie? Tylko na swój sposób?
Z drugiej strony, byłoby jeszcze gorzej, gdyby jej marzenie o byciu jedynaczką nagle się spełniło. Nie ważne jak trudna jest sytuacja, ważne, że nie jesteś sama! Brat nie będzie opiekował się rodzicem w taki sposób jak ty, każde z Was ma odmienne charaktery, ty jesteś kobietą, on facetem. Mężczyzna to taki gatunek, który w większości zachowuje dystans, ukrywa, że ma jakiekolwiek emocje i ukrywa się pod maską "mam we wszystko wyrąbane". To fałszywa rola. Chcesz, żeby był taki jak Ty? Pewnie to się nie uda, ale na pewno w jaki sposób możecie znaleźć wspólne rozwiązanie. A może już coś robi w waszej wspólnej sprawie? Tylko na swój sposób?


